Pokazać pozytyw, to trzeba by analizować ŚCIŚLE relacje prawicy-lewicy...
Podejście przywiązania do złych informacji jest związane z [b]rakiem wiary – takie pojęcia powykrzywiano, np. mądrość (mimo że w samej Wierze!!!) jako Dar Ducha uznano za coś w rodzaju li tylko sumienia (lub czegoś b. podobnego doń) – a nie np. zdolności naukowej [co widzimy w księdze Salomona jasno].
Pojęcia pofragmentowano, tworząc zły POLIMORFIZM derywacyjny.
I w ten sposób funkcja przekazu dziennikarskiego odłączyła się od funkcji np. literatury fachowej. Dziennikarstwo jest nieskuteczne, wbrew dawnym nawet „przesadyzmom”. Za komuny przynajmniej mówiono o nauce, metodologii, technice i jej wykorzystaniu - tj. uroczyście, w „telewizorni” publicznej — z jakąś przynajmniej filozofią, teoretycznie – mądrością (w przeciwstawieniu do wiedzy wziętej jako spryt czy przebiegłość).
Skuteczność – nauka i technika, pokrewne (derywaty) filozofii.
Łączono, nie dzielono – porównać „cóż”, nawet Donald Tusk...
Dzisiaj naukowa wydaje się być lewica... dla nich, przez nich. Z kolei prawica teoretycznie zajmuje się „nauką” dodawania cyfr w banku, rozdawnictwa i marksizmu podatkowego.
I nieskutecznym różańcem (poprzez blogi dowodzę tak samo, że jest to błędna duchowość).
A tak naprawdę nauki nie sposób odłączyć od praktyki tzn. – oba stanowią dar mądrości i umiejętności – tymczasem kapłani kościoła katolickiego mylą i filozofię – ze: — wskazaniami moralnymi —
(— bo duchowymi nie sposób tego zwać). Do duchowości potrzebujemy po prostu, właściwego języka na początku. Marne wyobrażenie w całej teologii jest nie tylko paternalistyczne, ale przede wszystkim PRZEPOŁOWIONE względem Księgi Przysłów Salomona w jęz. oryg., w jej Hebrajskim, właściwym znaczeniu.
Wszeteczeństwo i na lewicy, i na prawicy. OBIE KIBOLSKIE.
A tacy niby lewacy za Żydami... tylko to także jest gra słowna, dekompozycja znowuż – pojęć.
Połączenie dekomponowanego jest i pozostaje, tylko zlepkiem, a nie syntezą. Obie frakcje wykrzywiły pojęcia: i naukę, i wiarę. Wraz z pochodnymi (tzw. derywatami).
Otóż Wiara to nie jakiś tam śpiew, czy tam czekanie na Buddę... tylko tak samo jak nauka i technika – wymaga ścisłości. Treści Wiary to nie jakaś poezja, tylko raczej – trochę jak program,
— błądzenie w wierze pochodzi ze złego „wkodowywania się” w nią. Języki Wsch. są naturalnie predysponowane do modlitwy i rozważań, WIDOKU na Wiarę. Programista porównuje do operacji baz danych.
Albo też tzw. systemów eksperckich.
Starożytni o tym i owym wiedzieli – ten kto o tym wiedział, osiągnął korzyść.
Motto:
Wydaje się, że trzeba li tylko połączyć kropki.